I

Moja wyobraźnia stała się odrębnym bytem!
          

     Są takie dni, kiedy bezwiednie skazujesz samą siebie na chwilę oddechu. Czy to nie jest rzadkość? Gnasz wciąż przed siebie, w natłoku własnych spraw przed oczym posiadasz jedynie stertę niezrealizowanych zadań. Zapominasz. Każdego ranka podnosisz się z łóżka z nadzieją na lepsze jutro, na lepszy dzień. Wmawiasz sobie, że świat kręci się dalej, a po chwili klniesz, wyrzucając z samego siebie kilogramy karalnych myśli. Nie możesz włączyć pałzy, taki cud nie został Ci dany. Właśnie to najbardziej Cię wyprowadza z równowagi, czyż nie? Nie ważne co się stanie, nie ważne jak bardzo boli, musisz żyć dalej. Żyć, oddychać, poruszać się na dwóch kończynach. Nie pozwolą Ci stanąć w miejscu, o nie. To dzisiaj przecież jest karalne. Zgodzisz się ze mną?
     Nikt nie jest w stanie Cię uwolnić od setek wspomnień, nikt. Czy po prawie półrocznej przerwie jesteś w stanie przyznać przed samym sobą, że wierzysz, że do Twoich szarych komórek dotarły wszystkie czasowniki związane z tą tragedią? Jesteś w stanie?! Wspomnę Ci o Twoim codziennym rytuale, mogę? Wytłumacz im, dlaczego przekraczając ostatni schodek klatki odwracasz głowę w lewą stronę? Czekasz na kogoś, prawda? Zegarek na ręku uporczywie pokazuje godzinę siódmą czterdzieści pięć. Nie możesz dłużej spoglądać w tamtą stronę, spóźnisz się. Lewa wciąż jest wolna. Pierwsza myśl: "Pewnie śpi, leniwy dupek.". Odwracasz się na pięcie i kierujesz się w stroną bezsensowności.
   Takie dni ja ten dzisiejszy mają swoje szczególne miejsce w Twoim harmonogramie. Zatrzymały się, wręcz zakorzenił z obietnicą pozostania u Twego boku na zawsze. Gdy zobaczyłaś wydrukowaną czarnobiałą fotografię, a obok niej tekst piosenki "Sakazanego na bluesa" coś pękło. I nie chodzi już o łzy wydostające się spod Twoich powiek, nie chodzi o Ciebie. Zastanawiałaś się co robiłby w tym momencie, o czym by myślał, do czego dążył. Dźwięk jego śmiechu w Twoich uszach staje się coraz słabszy. Już nie charakteryzują go to same wysokie dźwięki co kiedyś. Znika? Nie potrafisz się z tym pogodzić. Zjada Cię to od środka choć na zewnątrz porusza się tak samo, śmiejesz się tak samo, oddychasz. I choć wszyscy są utwierdzeni w przekonaniu, że jesteś "tą Darią" co zawsze, nie znają Cię. Masz ochotę pluć im w twarz, spoliczkować. Nienawidzisz ich.
       Znam Cię, wiem ile nieprzemyślanych i strasznych myśli targa Twój organizm. Zdaje sobie z tego sprawę. Podsłuchuje Cię każdego ranka, będąc w Twoim życiu swoistym intruzem. Nie pozbędziesz się mnie
       



Czy to możliwe, że minęły już trzy lata?

W końcu powstał.
 Po długich próbach, po  zmierzeniu się z "milionową" wymówką jest.  Nie przypadkowo dzień dzisiejszy będzie dniem jego  pierwszy urodzin w przyszłym roku.
Nie przypadkowo korzenie noszące imię "przeszłość" nadal  odnajdują swoje miejsce  w szczelnie  ukrytej  głębi, mimo że pień będący  jego podstawową wizytówka dawno zniknął z pola widzenia.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Połykam każde słowo z niewyobrażalna radością choć słowa te otwierają ranę, z której krew juz przestała lecieć.

Unknown pisze...

Nie wierze, że pod tak ciekawych opowiadaniem jest tylko jeden komentarz. No katastrofa. Pierwszy rozdział daje dużo do myślenia. Refleksje same napływają do głowy. Tak troszkę na poważnie, mam nadzieję, że w kolejnych wyluzujesz,z bo zaczynam się bać :) Początek wprost genialny ♥ Pozdrawiam! http://vampireandmillionaire.blogspot.com/